Zawsze lubiłam, gdy wiosna zjawiała się po zimie. Kojarzyłam ją z radościom, ciepłem, budzeniem się roślin do życia, z ptakami powracającymi z ciepłych krajów. Jednak w tym roku wiosna jest inna, nie taka jak byśmy chcieli ,nie daje mi tyle radości co zazwyczaj, chociaż patrząc przez okno w przyrodzie nic się nie zmieniło. Wszystkie symptomy wiosny są takie same, jak co roku, bardzo widoczne. Jednak moja psychika jest w rozsypce. Jestem smutna, apatyczna, zestresowana, przytłoczona sytuacją na świecie. Myślę, że większość z nas obecnie przejawia melancholijny nastrój. Musimy dbać o swoje zdrowie, jak i o zdrowie innych ludzi. Pomimo, że mam zdalną pracę, to pozostały czas przecieka mi przez palce. Dni, godziny mijają nie wiadomo, kiedy. Trochę robię porządków w ogrodzie, w domu nadrabiam zaległości.

Dosyć narzekania. Mieszkam na wsi, mam ogród i blisko las, więc mogę z tych dobrodziejstw korzystać. Przyroda jest lekarstwem na duszę, bardzo lubię czerpać całymi garściami z tego co daje nam natura.Pomimo, że zima była bardzo ciepła to, wiosna przychodzi z nocnymi przymrozkami.
W ciągu dnia jest ciepło, powyżej dziesięciu stopni, to popołudnia, kiedy zajdzie słońce są bardzo zimne. Jednak w ogrodzie widać i słychać, że nastała wiosna.
O poranku rozlega się świergot wróbli, które licznie zadomowiły się pod dachem. Również z pobliskiego lasu dochodzi śpiew kosa i innych ptaszków.
Na rabatkach rozkwitają nieśmiało kwiaty: żonkile, pierwiosnki, wczesne hiacynty, tulipany mają pączki, nadal kwitną ciemierniki.
Zakwitła forsycja.
Szkoda, że krokusy już przekwitają, niestety nie wszystkie w tym roku zakwitły.
Wiosno, pomimo, że jesteś inna to jesteś zarazem piękna.