Żyłam ostatnio, przez ponad tydzień, w wielkim mieście, gdzie zamiast leśnych ścieżek, wybrukowane chodniki, a częściej słychać latające samoloty niż ptaki. Głośno, szybko, byleby zdążyć przed czerwonym, na tramwaj, na rynek, z życiem. Byleby starczyło: siły i pieniędzy na bieg po wszystko.
Wracam do domu i wita mnie pies i cisza, przeplatana wróblimi śpiewami. Czas wydaje się płynąć wolniej. Zaparzam herbatę i biorę kawałek domowego ciasta, smakuje lepiej niż te modne makaroniki. Kiedy przyglądam się rozkwitniętym różom i ugorom tuż za płotem, mam w głowie milion przemyśleń i staram się odpowiedzieć na pytanie
Czy mieszkanie na sielskiej wsi, wśród pól, lasów i nieużytków, z dala od wielkiego miasta jest dobrodziejstwem dla człowieka, czy jakąś karą popełnioną przez przeszłe pokolenie ?
Nigdy nie zastanawiam się nad tym, czy chcę spędzić życie na wsi - zawsze była czymś swojskim znanym, tu znalazłam pracę i rodzinę, tak wyszło. Świeże powietrze, własne warzywa i owoce wciąż brzmią kusząco. Patrząc z boku mogłoby się wydawać, że życie wśród takiej, dzikiej nieokiełzanej przyrody w czasach, gdy większość ludzi gna za pieniądzem, podąża za modą, zwłaszcza w młodości, to hardcore, ale i błogosławieństwo. Ucieczka od świata, może czasem konieczność. Jednak jakiekolwiek wyjście do teatru, do kina, do galerii i skorzystanie z dobrodziejstw wielkiego miasta, wymaga dużej ilości wolnego czasu, pieniędzy, a przede wszystkim mobilności .Wiem, że wiele inteligentnych i fajnych osób, jak niektórzy z Was, także mieszka na wsi, jednak niekiedy nawet trudno o życie towarzyskie na poziomie - w świecie mojej biednej sąsiadki jedyną rozrywką jest życie każdego innego człowieka, gdyby mogła pisałaby do nich scenariusze, a każdy zawierałby psa, przywiązanego łańcuchem do budy, bo przecież taka nasza tradycja i racjonalne rozwiązanie, o czym powinien przekonać się nasz rozpuszczony, biegający swobodnie, w swojej posesji, piesek. Cóż, dla człowieka w podeszłym wieku, pozbawionego samochodu, życie na głuchej wsi może stać się udręką - wizyta u lekarza przypomina tę zagranicę, wymaga dobrej organizacji i logistycznego planu, jak zakupy, które w wiejskim sklepie są okropnie drogie lub niesatysfakcjonujące z powodu słabego zaopatrzenia. Mogłabym opowiedzieć Wam wiele historii, bo przecież na wsi znają Cię już wtedy, zanim jeszcze poznają...
Pada deszcz, krople zatrzymują się na listkach i trawie, po której tak uwielbiam chodzić boso, zwłaszcza rano, gdy jest rosa. Świeże powietrze orzeźwia mnie tak samo, jak filiżanka kawy, którą w spokoju mogę wypić na tarasie, czytając przy tym książkę... Nade mną znów słychać pisk młodych ptaków, na które nie reaguje nawet pies. Moja wieś to przede wszystkim ten spokój, szum drzew, ptasi śpiew, świeże powietrze i wszechobecna przyroda. Powoli planuję zbiory: lebioda, ,..... Cieszy mnie myśl o mojej spiżarce -
nalewka z bzu,
mleczowy miodek,i lipa... Trzmiele uwijają się w kwitnących roślinach, czasem przerywa im zaciekawiony pies. Miło jest spędzać popołudnia na tarasie, ale bardziej ciągnie mnie do ogrodu - dobrze działa ten kontakt z ziemią podczas pielenia rabat kwiatowych lub zagonów warzywnych. Jeszcze tylko codzienna wyprawa do lasu, ja i mój psi towarzysz, a wokół wielkie, tajemnicze drzewa, w których mieszkają najwspanialsze zwierzęta.
Reasumując, życie na wsi tak, ale bardzo blisko od wielkiego miasta, a nie w głuchej zapadłej wsi.