W tym roku mogę cieszyć się ze śniegu i podziwiać bajkowe, zimowe krajobrazy. Za zimą nie przepadam, ale kilka dni ze śniegiem i mrozem jest mi potrzebne, aby zrobić zdjęcia naturze i stwierdzić, że była prawdziwa zima.
Dni w styczniu upływają mi bardzo szybko, mimo, że jeszcze urlopuję i nic ciekawego się nie dzieje. Codziennie upajam się widokiem sikorek i wróbli, które w dużych ilościach przylatują do karmnika, smakowitych kul, czy słoninki, które porozwieszane są w różnych częściach ogrodu. Wydaje mi się, że chyba nikt we wsi nie karmi ptaków bo pokarm znika w szybkim tempie, ale cieszę się, że u mnie się stołują. Dzisiaj już od rana było słychać wesoły świergot ptaków jakby to była już wiosna. Oprócz obserwacji ptaków, czytam książki i oglądam seriale na netfixie i codziennie chodzę z psem na spacery, uczę się fotografii.
Siedzenie w domu, mało ruchu i dogadzanie sobie jedzeniem, a zwłaszcza słodyczami, niestety spowodowało wzrost nadprogramowych kilogramów, które w żaden sposób nie chcą się ode mnie odczepić.
Dzisiaj już śnieg pomału topnieje i robi się błoto pośniegowe, którego nie znoszę, czy to już koniec zimy?
