Wegański piernik pomidorowy

Jeszcze raz dziękuję wszystkim Czytelnikom za życzenia świąteczne.


  Święta Bożego Narodzenia minęły mi bardzo szybko w rodzinnym gronie. Pogoda nie dopisała, więc spędzaliśmy święta, jak większość Polaków w domu, śpiewając kolędy i rozmawiając.


 Wśród słodkości, które przygotowałam na świąteczne dni, nie mogło zabraknąć piernika, który większości z nas kojarzy się ze świętami Bożego Narodzenia. W tym roku po raz pierwszy upiekłam wegański piernik pomidorowy. Jest to ciasto z dodatkiem pomidorów, które w cieście  są niewyczuwalne, a piernik jest wilgotny i aromatyczny, a nade wszystko pyszny. Ciasto nie wymaga dużo pracy.

Wegański piernik z pomidorami

składniki

1 banan lub jeżeli ktoś chce, może zastąpić jajkiem
1 szklanka pokrojonych pomidorów z puszki
1/2 szklanki cukru                                                                                                                                 1/2 szklanki oleju

2 szklanki mąki pszennej
1,5 łyżki kakao
1 łyżeczka sodki
1/2 łyżeczki proszku do pieczenia
1,5 łyżki przyprawy do piernika
1/2 łyżeczki soli

Sposób wykonania

Piekarnik nagrzać do 180 stopni. W wysokim naczyniu trzeba zmiksować na gładką masę składniki mokre. Suche składniki wymieszać i połączyć ze składnikami mokrymi. Wszystko za pomocą drewnianej łyżki wymieszać. Ciasto przelać do większej keksówki wyłożonej papierem do pieczenia lub wysmarowanej masłem i wysypaną mąką i piec ok. 45 minut na złoty kolor ( do suchego patyczka).
Piernik ostudzić, przekroić na pół i przełożyć powidłami śliwkowymi lub ulubionym dżemem. wierzch polukrować lub oblać polewą czekoladową.

Przed upieczeniem ciasto powinno sięgać do połowy blaszki, ponieważ po upieczeniu jest dość wysokie.



Smacznego !

Życzenia świąteczne



Tadeusz Różewicz, "Bajka"


ścierpły mi nogi 
obudziłem się 
z długiego 
niewygodnego 
snu 
    w świecie czystym 
świetle 
nowo narodzonym 
w Betlejem a może 
w innym "podłym" mieście 
    gdzie nikt nie mordował 
    dzieci 
    ani kotów 
    ani żydów ani palestyńczyków 
    ani wody ani drzew 
    ani powietrza 
nie było przeszłości 
ani przyszłości 
    trzymałem za ręce 
    tatę i mamę 
    czyli Pana Boga 
i było mi tak dobrze 
jakby 
mnie nie było


Witajcie kochani ! 

Zdrowych spokojnych i pełnych rodzinnego ciepła świąt Narodzenia Pańskiego, odpoczynku od codziennego zabiegania oraz chwili zadumy. Wszelkiej pomyślności w Nowym Roku 2018 oraz spełnienia w życiu osobistym i zawodowym .



Dziękuję wszystkim za życzenia.

Czy to zima, czy wiosna ?



  Mamy już grudzień, z czym on się kojarzy większości z nas ? Na pewno, większość ludzi  odpowie, że ze świętami, z końcem roku, no i oczywiście ze śniegiem i mrozem.  W czasach mojego dzieciństwa było to oczywiste, ale z roku na rok klimat się zmienia, jest coraz cieplej i ostatni miesiąc  roku nie przypomina już zimy, ale raczej wczesną, deszczową wiosnę.

    Nie wiem czemu, ale  ostatnio przyszła  mi do głowy  baśń o Dwunastu miesiącach.  Myślę, że większość z Was ją pamiętaOto fragment w skrócieMacocha wysłała pasierbicę do lasu, aby w grudniu nazbierała fiołków. Nadszedł grudzień. Spadły śniegi i przyszedł mróz, a srogie wichury dujawice po polach pędziły i tumanami śniegu migotały, ale wtedy to były zimy. Dziewczynka nie miała szans, aby spełnić żądania macochy bez pomocy miesięcy,  ale w tym roku na pewno by jej się to udało, może niekoniecznie znalazłaby fiołki, ale inne kwiaty tak.

   Dziwne jest to, że w grudniu w moim ogrodzie kwitną jeszcze ostatnie kwiaty róż, nagietków, gazani i jedna, jedyna różyczka złotlinu oraz chyba, to jest rumianek ogrodowy .


 U mnie, przedwczoraj poprószyło śniegiem, świat trochę się zabielił i był niewielki mróz. Pierwszy śnieg zazwyczaj leży krótko i za nim na dobre się rozwidniło stopniał.  Jednak udało mi się  go sfotografować.

Chociaż nie lubię zimy bo jestem ciepłolubna, to czasami tęsknię za typowymi czterema porami roku, gdzie zima jest ze śniegiem i mrozem, a lato upalne. Czy Wy także ?

Grudniowy spacer po Wrocławiu

  

 Dzisiaj zapraszam Was, na grudniowy spacer po Wrocławiu, który odbyłam tydzień temu. Wrocław jest jednym z najstarszych miast polskich i największym leżącym na Ziemiach Odzyskanych.  Miasto to w czasie drugiej wojny światowej było bardzo zniszczone, zwłaszcza jego centrum. Wiele kamienic popadło w ruinę, dlatego po odzyskaniu niepodległości na ich miejsce postawiono komunistyczne bloki z wielkiej płyty, które stoją do dnia dzisiejszego. 

 Większości z nas Wrocław kojarzy się z jego główną atrakcją turystyczną, Panoramą Racławicką, muzeum sztuki, w którym możemy zobaczyć i podziwiać wielkie malowidło, które przenosi widza w odległe czasy. Pomysłodawcą Panoramy był lwowski malarz Jan Styka, który przy powstawaniu dzieła współpracował między innymi z Wojciechem Kossakiem. Autorzy dzieła chcieli upamiętnić  tradycje narodowe w setną rocznicę Insurekcji Kościuszkowskiej i zwycięskiej bitwy stoczonej pod Racławicami w 1794 roku przez wojska powstańcze z wojskami rosyjskimi. Bitwa ta miała  dla zniewolonego narodu polskiego niezwykłe znaczenie. Malowidło powstało w okresie dziewięciu miesięcy i zostało wystawione w budynku rotundy we Lwowie w 1894 roku. Po drugiej wojnie światowej obraz trafił do Wrocławia, w 1946 roku.




  Najstarszą i najpiękniejsza częścią Wrocławia jest Ostrów Tumski, pełna zabytków wyspa na Odrze, to zalążek miasta - dawny gród, w którym można zobaczyć wspaniałe zabytki, w tym kościoły i katedrę.

Most Tumski z licznymi kłódkami zakochanych.

 Będąc w tym mieście,  koniecznie trzeba zwiedzić muzeum Uniwersytetu Wrocławskiego, a przede wszystkim Aulę Leopoldyna i Oratorium Marianum. Jest to unikatowy zabytek świecki późnego baroku,  najbardziej reprezentacyjna części głównego gmachu uniwersytetu,  w której odbywają się główne uroczystości uczelni.


W muzeum warto wejść schodami cesarskimi na Wieżę Matematyczną, dawne Obserwatorium Astronomiczne, gdzie z tarasu można podziwiać panoramę miasta.

Interesujący jest Wrocławski Rynek, na którym zorganizowano Jarmark Świąteczny.









Wrocław jest pełen krasnali,  to jeden z symboli miasta. Skrzaty kryją się w uliczkach, zaułkach i ciągle ich przybywa.

Miasto jest warte zobaczenia, ale najlepiej zwiedzać je wiosną lub latem, gdy dni są długie i ciepłe.


          Hala stulecia.
Szablon dla Bloggera stworzony przez Blokotka